wtorek, 29 marca 2016

Odonata















Minął miesiąc odkąd obroniłam tytuł "Projektanta mody" w KSA. Tytuł tytułem jednak, żeby nabrał prawdziwej wartości niż tylko papierkowej czas zadziałać i porobić coś super! Ale najpierw pochwale się Wam moją "Odonatą" - kolekcją dyplomową w SAPU. Znalezienie spójnej myśli i jej całkowite zrealizowanie zajęło mi przeszło pół roku. Zaczęło się od ćmy na moskitierze, luźnych skojarzeń, snów i wyobrażeń, a wreszcie niewyraźnych obrazów pojawiających się w głowie na krótko. Z czasem znalazłam formę i najważniejsze: kolorystykę! Najważniejsze, bo to ona odegrała znaczącą rolę w całości kolekcji nadając jej wyrazu i charakteru. Inspiracji nie brakowało. Przede wszystkim owady (o!) Panicznie przerażające i paskudne, na których widok uciekam jak najdalej. Ale nie wszystkie wzbudzają we mnie taki lęk. Wyjątkiem są ważki. Piękne i fascynujące. Drugą, ważną inspiracją były lata 60, 70 XX wieku. W nich znalazłam proste, oversizowe formy. Była również miedź! Zauroczyła mnie już wcześniej, przypadkiem. Ma przepiękny kolor i niesamowitą właściwość: potrafi się dostosować. Uparłam się, że w kolekcji nie może jej zabraknąć. Pasowała, bez dwóch zdań! Po etapie inspiracji nadszedł czas poszukiwań materiałów. Te o dziwo znalazły się szybko. Odpowiedni rodzaj, kolorystyka, jakość. Spośród 12 projektów wybrałam 8 do realizacji. Mając materiały, zarys formy musiałam sprecyzować każdą z sylwetek, zamienić na techniczno-konstrukcyjny rysunek - model. Był to najtrudniejszy etap. Najbardziej mozolny i zdający się trwać bez końca. Ciągle: próba - poprawa - próba - poprawa - przymiarki - poprawa - próba - przymiarki - poprawa - poprawa ...  Męczące i zniechęcające. Trudno jest wytrwać przy projekcie, który nieustannie wymaga ogromnej ilości popraw. Niejednokrotnie chciałam już wszystko pozmieniać i zacząć od nowa. Im bardziej myślałam technicznie tym bardziej kolekcja stawała się nudna, monotonna i nieciekawa. Przekonałam się, że wrażenie które daje projekt nie zawsze pokrywa się z realizacją. Najgorzej jeśli ulubiony projekt okazuje się w 1:1 kompletną porażką, a inny (nieulubiony) czymś całkiem całkiem. Dziwne uczucie. Większość z projektów odszywałam kilka razy. Podejmując się szycia nie sądziłam, że czeka mnie tak wiele pułapek. Luki w umiejętnościach. Jednak wszystko udało mi się skończyć dzień przed obroną. I choć kolekcję stworzyłam na potrzeby dyplomu, a obrona to już zamierzchła przeszłość nie uważam tego za koniec. Mam plan rozwinąć kolekcję, poprawić błędy i jeszcze bardziej dopracować! A tymczasem kilka zdjęć kolekcji do pooglądania poniżej :) 
Kolekcja ukazująca ulotność ważki, piękno motyla i wyrazistość żuka. To chwila bliskiego obcowania z naturą, usłyszenia dźwięku owadzich skrzydeł i zanurzenia się w dwóch równoległych światach. Zestawienie delikatnej, lekkiej organzy z ciężkim sztywnym zamszem nawiązuje do różnorodnej i pełnej kontrastów, indywidualnej natury owadów. Własnoręcznie wyhaftowane owady stanowią ozdobę, podkreślając zamysł i klima kolekcji. Całości dopełnia autorska biżuteria wykonana z miedzi.